Michał Kołodziejczyk, prezes Equinor Polska, wziął udział w posiedzeniu senackich Komisji Budżetu i Finansów Publicznych oraz Komisji Nadzwyczajnej do spraw Klimatu, podczas którego dyskutowano o rozwoju morskich farm wiatrowych w Polsce. Wskazał w Senacie, że potrzebne są rozmowy w kontekście rozwoju tzw. drugiej fazy offshore w zakresie wyprowadzenia mocy. Potrzebna jest też rozbudowa wschodniego falochronu w Łebie.
Norweski inwestor Equinor realizuje wspólnie z polską grupą energetyczną Polenergią projekty trzech morskich farm wiatrowych – MFW Bałtyk I, MFW Bałtyk II i MFW Bałtyk III. Jak powiedział, projekty Bałtyk II i Bałtyk III są najbardziej zaawansowane.
-Planujemy wyprowadzenie mocy w 2027 r. i pełne oddanie farm w 2028 r. Na dziś jesteśmy zaangażowani w przygotowanie pozwoleń na budowę, które mamy nadzieję uzyskać w przyszłym roku – powiedział.
W zakresie ryzyk dla projektów, wymienił presję cenową w łańcuchu dostaw i dostępność dostawców. W Polsce dalej są dostrzegane ryzyka regulacyjne, w szczególności w zakresie interpretacji przepisów przy wydawaniu pozwoleń.
-Planujemy zakończyć kontraktację w pierwszym kwartale 2024 r. – powiedział.
Wyraził nadzieję, że firmy, które chcą uczestniczyć w tym łańcuchu dostaw, będą zaangażowane w obecnie budowany łańcuch dostaw.
„Niestety, duża część polskich firm bardzo wolno podchodzi do tego tematu. Bardzo wolno przygotowuje się i własne oferty dla dostawców Tier-1, a nawet dostawców Tier-2. Dlatego też ich skuteczność, o której mówił Maciej Stryjecki, jest na niskim poziomie”
Zauważył, że większość morskich farm wiatrowych jest realizowana w formule project finance, czyli zewnętrznego finansowania. W proces jest zaangażowanych mnóstwo doradców dla banków, którzy weryfikują takie projekty.
-I to nie zależy tutaj tak naprawdę od chcenia czy niechcenia inwestora, żeby takich czy innych dostawców wpuścić. Zależy to też w głównej mierze od doradców w bankach, którzy później projekt weryfikują pod względem wykonalności i zaufania do dostawców. To, czy ktoś może zbudować statek, czy nie może tego statku zbudować, ma znaczenie, ale przede wszystkim znaczenie ma doświadczenie takiej firmy – powiedział.
„Dobrą drogą” dla takich podmiotów byłoby zawiązywanie joint venture w celu nabierania doświadczenia i umiejętności od firm, które mogą know how przekazywać. W ramach Dni Dostawcy „parowani” są dostawcy z wiedzą.
„Do tanga trzeba dwojga i te firmy, które chcą zaistnieć, musimy bardzo tutaj motywować do tego, żeby występowały.
Łeba i perspektywa kolejnych faz
Przypomniał, że konsorcjum jako pierwsze wybrało Łebę na lokalizację portu serwisowego, który będzie funkcjonował prze 20-30 lat, a nawet dłużej, jeśli w grę wchodzi repowering. Kołodziejczyk wskazał na postulat, aby nie skupiać się tylko na utrzymaniu toru wodnego w Łebie, gdzie przynajmniej dwie firmy (Equinor-Polenergia i Orlen) wybrały te miasto jako port serwisowy, ale też rozpoczęciu rozmowy o rozbudowie falochrony wschodniego. Pozwoli on w przyszłości na cumowanie statków SOV do obsługi projektów także drugiej fazy.
W kontekście rozwoju drugiej fazy projektów offshore wind w Polsce, ważne jest podjęcie z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi (PSE) w zakresie wyprowadzenia mocy z farm wiatrowych z technologii stałoprądowego, bez potrzeby konwersji energii na lądzie. Pozwoli to na uniknięcie strat na przesyle i na zmniejszeniu kosztów dla klienta końcowego.