W styczniu 2024 r. przedstawiciele polskiej branży zaprezentowali cele i założenia Fundacji Wind Industry Hub, która ma wesprzeć rozwój przemysłu wiatrowego w Polsce. Cele są ambitne, a działania nowej organizacji mają zapełnić dotychczasową lukę we wsparciu polskich firm na globalnym rynku energetyki wiatrowej. Na nasze pytania odpowiada Dominika Taranko, dyrektor zarządzająca oraz wiceprezes niedawno powołanej Fundacji Wind Industry Hub (WIH). W planie fundacji jest wypracowywanie założeń do strategii przemysłowej dla branży wiatrowej czy Kodeksu Dobrych Praktyk Kontraktowych.
OffshoreWindPoland.pl: Jak przebiegają prace Fundacji Wind Industry Hub?
Dominika Taranko: Dziś dla nas ogromnym motorem do działania jest dość zgodny głos wielu środowisk związanych z branżą wiatrową, iż pojawienie się WIH i realizacja celów, które sobie stawiamy, jest ogromnie potrzebne. Wiele firm zgłasza się do nas i chce rozmawiać o potencjalnej współpracy. To dla nas bardzo wartościowe, bo pozwala zbierać z rynku informacje o tym, co nie działa, co mogłoby zostać inaczej zorganizowane. Na pewno te spotkania i rozmowy będziemy kontynuowali, a niebawem też zacieśniali współpracę i angażowali zainteresowane podmioty w wypracowywanie założeń do strategii przemysłowej dla branży wiatrowej czy Kodeksu Dobrych Praktyk Kontraktowych.
Priorytety mamy na ten rok dość dobrze przemyślane. Do nich należy opracowanie strategii przemysłowej dla sektora energetyki wiatrowej oraz wypracowanie na tej podstawie rekomendacji do aktualizacji Polityki Przemysłowej Polski. Jest to też opracowanie i uzgodnienie z branżą Kodeksu Dobrych Praktyk Kontraktowych i budowanie wokół tej inicjatywy partnerstw pomiędzy deweloperami i wykonawcami. Planujemy też promowanie polskiego rynku wiatrowego w Europie i ułatwianie firmom międzynarodowego dialogu, ale też oferowanie wykonawcom spotkań i warsztatów z deweloperami, poświęconych dotychczasowym doświadczeniom z postępowań zakupowych, jak i planom w zakresie kontraktacji.
Z zagranicznego rynku dochodzą niepokojące informacje na temat cieć inwestycyjnych globalnych inwestorów, co jest pokłosiem m.in. inflacji, rosnących kosztów surowców. Jak powinniśmy wesprzeć polski przemysł i zadbać o polskie firmy w dobie zawirowań na rynku offshore wind?
To oczywiście niepokojące sygnały, bo branża, która ma się intensywnie rozwijać, wydłuża lub wstrzymuje niektóre decyzje inwestycyjne oraz tnie koszty. To z reguły prowokuje dokręcanie wykonawców na marży, czy wręcz poszukiwanie ich poza Europą. Jako kraj powinniśmy robić swoje. Nie mamy alternatywy dla wiatru, którego jest w dużych ilościach, czy to na lądzie czy morzu. Dramatycznie potrzebujemy jako kraj zrównoważonej energii, a energia wiatrowa pozostaje najtańszą spośród dostępnych źródeł wytwórczych. Powinniśmy więc realizować w tym zakresie długoterminowy plan i robić to niejako niezależnie od sytuacji rynkowej, w tym w obliczu spadających od miesięcy – dość wyraźnie – cen energii. Tak długo, jak nie przeprowadzimy kampanii inwestycyjnej w energetykę wiatrową, czy szerzej w transformację energetyczną, Polska będzie miała najdroższą energię w Europie. Wynika to wprost z miksu wytwórczego, który posiadamy i poziomu wykorzystania paliw kopalnych. Jeśli nie chcemy doprowadzić naszej gospodarki do stagnacji, to zwyczajnie nie mamy wyjścia.
W jaki sposób można zadbać o promocję polskich firm za granicą? Obserwując działania zagranicznych rządów (np. Norwegia, Niderlandy), można odnieść wrażenie, że niewystarczająco promujemy polskie firmy. Jak bardzo potrzebne są obecnie misje handlowe?
Polacy to świetni fachowcy, ale niestety często swoje pierwszorzędne produkty rozprowadzają jako podwykonawcy pod zagranicznymi markami. Ponad ¾ naszego eksportu idzie do krajów rozwiniętych, w tym Unii Europejskiej. Tom czego nam brakuje, to silne, rozpoznawalne marki – i to dotyczy wielu branż. Bardzo często polskie firmy posiadają też spektakularne doświadczenie w realizacji zamówień dla globalnych gigantów, ale jednocześnie nie ma w nich genu autopromocyjnego. Wciąż za mało uczestniczą w zagranicznych wydarzeniach, nie angażują w to środków i zasobów. Niewykluczone, że core business jest dla nich zbyt absorbujący i nie są w stanie się temu poświęcić. Naturalnie, znajdą się wyjątki, ale jak patrzy się na duże, branżowe wydarzenia w Europie, to bardzo często brakuje tam zorganizowanej obecności polskich firm. A tę obecność można naturalnie organizować z poziomu państwa i tutaj m.in. Polska Agencja Inwestycji i Handlu (PAiH) wykonuje dużo niezwykle potrzebnej pracy. Ale też w ramach branży powinniśmy aktywizować i wspierać firmy w budowaniu relacji międzynarodowych. Jako WIH już zaczęliśmy w tym zakresie działania. 2 lutego br. byliśmy gospodarzem sesji networkingowej polsko-duńskiej przy okazji misji gospodarczej Króla Fryderyka X do Polski. Zaplanowany mamy udział w tegorocznych targach w Bilbao (Wind Europe), Stavanger (ONS), i Hamburgu (WindEnergy), gdzie zorganizujemy duże stoisko dla polskich firm. WIH będzie też partnerem flagowej Konferencji PSEW, która w tym roku przeniesie się do Świnoujścia. Planujemy trzeciego dnia konferencji, tj. 6 czerwca br. International Suppliers Day z intensywną agendą networkingową dla firm. Szczegóły niebawem pojawią się na stronie wydarzenia.
Jakie powinny być priorytety dla polskiego rządu w zakresie wsparcia polskiego przemysłu wiatrowego?
Z pewnością nowy rząd będzie miał przed sobą wiele wyzwań. Co do części jest już duża świadomość – jak chociażby kwestia konieczności aktualizacji PEP, KPEiK oraz dalszej liberalizacji ustawy wiatrakowej. Jest też świadomość konieczności wdrożenia dyrektywy RED III, w tym przyspieszania permittingu i niwelowania klinczu przyłączeniowego w obrębie sieci elektroenergetycznej. Naszym zdaniem zdecydowanie za mało uwagi poświęcamy w debacie publicznej i dyskusjach politycznych wyzwaniom związanym z rozwojem morskiej energetyki wiatrowej.
Po pierwsze, całe środowisko, zarówno inwestorzy, jak i wykonawcy, potrzebują długofalowej, przejrzystej polityki dot. morskiej energetyki wiatrowej. Długofalowej, tzn. optymalnie do 2050 r. A w ramach tej polityki gwarancji realizacji II fazy projektów MEW, otwarcia rozmów o aktualizacji planu zagospodarowania przestrzennego polskich obszarów morskich pod kątem dalszych faz rozwoju MEW. Potrzebujemy przemyślanej polityki przemysłowej w obszarze OZE, w tym naturalnie dla sektora wiatrowego. UE wyraźnie wskazuje kierunek reindustrializacji kontynentu w oparciu o przemysł OZE, stawia ambitne cele w zakresie rozwoju inwestycji wiatrowych i łańcucha dostaw dla nich. Jeśli chcemy być realnymi beneficjentami tego procesu musimy go zaplanować, a nie liczyć, że jakoś to będzie.
Druga kwestia to nadążanie za postanowieniami Net Zero Industry Act, Europejskiej Karty Wiatru i otwarta dyskusja w Polsce nad konstrukcją przyszłych aukcji. Najbliższą zaplanowano na 2025 r. Sytuacja wymaga dziś rzetelnego dialogu między rządem a inwestorami na temat stanu zaawansowania projektów i oczekiwanego modelu aukcji, który byłby motorem do rozwoju. W przyszłości będziemy też zobligowani do wprowadzenia kryteriów jakościowych aukcji. Mimo, że dziś to duże wyzwanie, należy podjąć rozmowy o kształcie tych kryteriów, przepracować je z branżą. Kryteria mają wspomóc lokalny łańcuch dostaw, wesprzeć budowę silnego, odpornego rodzimego przemysłu, ale aby tak było, nie można tego wątku odkładać w czasie, nawet gdyby proces wypracowania rozwiązań i wdrożenia ich miał nie być łatwy i szybki.
Trzeci postulat i szalenie ważny wątek to identyfikacja i wsparcie championów krajowego łańcucha dostaw. Nie „polskiego” sensu stricte, nie chodzi tu wyłącznie o polskie firmy, o te z udziałami skarbu państwa. Chodzi o zdrowe, sprawne operacyjnie, dochodowe firmy z kapitałem polskim i zagranicznym, zarówno publiczne jak i prywatne, które są obecne w Polsce i jednocześnie posiadają już referencje z rynku offshore wind, i które mają szanse zaanimować rozwój całego rynku (angażując kolejno mniejszych podwykonawców). Nie mówimy więc o encyklopedycznej inwentaryzacji krajowego potencjału, a o wyselekcjonowaniu tych podmiotów i specjalizacji w ramach krajowego rynku wytwórczego, które zapewnią nam udział w torcie zamówień MEW w Polsce i Europie. Te podmioty powinny w pierwszej kolejności liczyć na wszelkie dostępne formy wsparcia i finansowania. Bardziej długofalowo powinniśmy metodycznie angażować pozostałych uczestników rynku.
Czwarty punkt to odpowiedzialne partnerstwa przy realizacji projektów MFW przez krajowych inwestorów z podmiotami zagranicznymi. Otworzyło się w tym zakresie okno dialogowe. Widać, że nowy rząd dopuszcza dyskusję na ten temat. I to bardzo dobrze, bo są to ogromne, pełne wyzwań projekty, których realizacja z doświadczonymi partnerami zagranicznymi będzie pewniejsza. Powinno nam zależeć na partnerach, którzy w realny i długofalowy sposób angażują się w nasz rynek, otwierają się na krajowych dostawców, chcą wspólnie budować centra B&R, czy rozmawiać o zapisach offsetowych. To też nie będą zawsze łatwe rozmowy, ale potrzebne. Świadomość tych priorytetów chcielibyśmy w najbliższym czasie budować.
Vestas na początku lutego dokonał oficjalnego wmurowania kamienia węgielnego pod budowę zakładu montażowego w Szczecinie. Jak ważny jest ten sygnał dla przemysłu? Jakie działania powinniśmy podjąć (jako Polska), aby zachęcić więcej inwestorów do lokalizacji swoich fabryk w Polsce, a być może rozwijać własne?
Obie inwestycje firmy Vestas, ale też Windar, czy projekt realizowany przez Baltic Towers, a do tego porty instalacyjne, serwisowe i wiele projektów towarzyszących, składają się w jednoznaczny obraz – w Polsce powstaje hub przemysłowy dla energetyki wiatrowej. Dziś jednak potrzebna jest koordynacja tego procesu ze strony rządu. Potrzebne są tereny inwestycyjne, rozwój infrastruktury portowej, a więc cały system naczyń powiązanych, aby powstała nowa gałąź przemysłu. Chcąc sfinalizować planowane w Europie inwestycje wiatrowe (500 GW mocy zainstalowanej w wietrze w 2030 r. versus 255 GW, które już istnieją) będziemy potrzebowali zwielokrotnienia bazy przemysłowej dla sektora. Polska ma strategiczną lokalizację, doświadczenie w budowie statków i produkcji komponentów, profesjonalną kadrę (choć potrzeba jej wielokrotnie więcej), cechy rynku o wyraźnym zwrocie ku OZE i znaczny potencjał energetyki wiatrowej na lądzie i na morzu. Inwestorzy zagraniczni są zainteresowani polskim rynkiem, ale muszą też otrzymywać sygnały z Polski, że my jesteśmy zainteresowani nimi. Potrzebują przejrzystości w działaniu instytucji państwowych, stabilnego prawa, dostępu do informacji, których poszukują, a niejednokrotnie partnera znającego lokalną specyfikę – a to świetna droga dla krajowych firm do zdobywania doświadczenia i skalowania biznesu.
Dziękujemy