- REKLAMA -spot_img

Morskie farmy wiatrowe a rybołówstwo

Mateusz Gibała
Mateusz Gibała
Redaktor, dziennikarz, politolog. Na co dzień komentuje i analizuje dla biznesu, mediów, administracji państwowej i ośrodków badawczych. Jest autorem bloga „Polityka po nordycku"

Materiały autora

Morskie farmy wiatrowe na Bałtyku stają się kluczowym elementem transformacji energetycznej Polski, łącząc cele klimatyczne z wyzwaniami gospodarczymi, m.in. w sektorze rybołówstwa.

Polska intensyfikuje rozwój energetyki wiatrowej na morzu. Według analiz Fundacji Instrat do 2040 roku morskie farmy wiatrowe zajmą 8 proc. powierzchni polskiej części Bałtyku. To odpowiedź na potrzebę dekarbonizacji sektora energetycznego i realizacji unijnych celów klimatycznych. Tylko do 2030 roku planowana moc polskich elektrowni wiatrowych na Bałtyku wyniesie 5,9 GW, co wystarczy do zasilenia nawet 8 mln gospodarstw domowych. Dla porównania, w 2024 roku Polska miała około 14 mln gospodarstw, co oznacza, że technologie offshore wind mógłby pokryć ponad połowę ich zapotrzebowania na energię. Przykładem działań jest projekt Baltica 2, realizowany przez PGE Polska Grupę Energetyczną i duńską firmę Ørsted, którego budowa ma zakończyć się w 2027 roku. To jeden z największych projektów offshore wind w regionie, a jego moc – 1,5 GW – pozwoli zasilić około 2 mln domów.

Inwestycje wspierają też gospodarkę i rynek pracy – już w 2026 roku mają ruszyć pierwsze farmy, generując zapotrzebowanie na specjalistów lokalny ekosystem farm wiatrowych.

Rybołówstwo. Obawy kontra fakty

Rozwój farm wiatrowych budzi obawy rybaków, którzy widzą w nich zagrożenie dla swoich połowów. Jednak raporty, takie jak ten opublikowany przez Fundację Instrat wskazują, że morskie farmy wiatrowe nie są głównym problemem dla rybołówstwa. Kluczowe zagrożenia to przełowienie i zmiany klimatyczne, które zmniejszają populacje ryb o 20-30 proc. w ciągu ostatnich dekad. Farmy zajmą jedynie 8 procent akwenu, a badania pokazują, że mogą nawet sprzyjać bioróżnorodności, tworząc sztuczne rafy – np. w Danii odnotowano wzrost populacji niektórych gatunków o 15 proc. wokół farm wiatrowych.

W strefach farm ruch statków rybackich zostanie ograniczony, ale rekompensaty finansowe i nowe możliwości, m.in. akwakultura, mogą zrównoważyć straty. W Niemczech rybacy otrzymali już wsparcie rzędu 50 milionów euro w ramach transformacji.

Dialog z polskimi rybakami

W Polsce deweloperzy morskich farm wiatrowych odbywają regularne spotkania z rybakami na temat planowanych projektów oraz szans pojawiających się dla nadmorskich społeczności. W marcu br. inwestorzy Equinor i Polenergia zaprosili społeczność rybacką do udziału w serii spotkań informacyjnych dotyczących budowy morskich farm wiatrowych Bałtyk 2 i 3. Spotkania skierowane są do rybaków prowadzących działalność połowową i rekreacyjną w obszarze kwadratów rybackich: L5, L6, L7, L8, M7, M8, N7, N8. Cykl spotkań odbył też inwestor Baltic Power, podczas których przedstawił rybakom zasady nowego Przejściowego Systemu Rekompensat oraz aktualny harmonogram prac budowlanych.

Sukces transformacji w regionie Morza Bałtyckiego zależy od dialogu z rybakami i lokalnymi społecznościami. W Polsce planowane były i nadal są prowadzone konsultacje i programy wsparcia, wzorowane na duńskich rozwiązaniach, gdzie rybacy uczestniczą w monitoringu ekologicznym farm. Kluczowe będzie też zapewnienie, że zyski z offshore wind trafią także do regionów nadbałtyckich.

Dlatego akcentem podsumowującym powinien być fakt, że morskie farmy wiatrowe na Bałtyku to nie tylko krok ku zeroemisyjności, ale i szansa na rozwój gospodarczy. Przy mocy 5,9 GW do 2030 roku i inwestycjach rzędu dziesiątek miliardów złotych Polska może stać się liderem offshore w regionie. Rybołówstwo, choć wymaga wsparcia, nie musi być przegranym – dane pokazują, że obawy są przesadzone, a korzyści mogą przeważyć straty. Kluczem pozostaje równowaga między ekologią, energią i ludźmi.

- REKLAMA -

Zainteresuje Cie

Zostaw komentarz

- REKLAMA -spot_img

Najnowsze informacje

- REKLAMA -spot_img