Morska energetyka wiatrowa to przyszłość polskiej energetyki – zapewnia bezpieczeństwo, niezależność i szansę na niższe ceny energii. Eksperci podczas panelu „Offshore” na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach podkreślali, że offshore wind może zrewolucjonizować polski rynek energii, ale wymaga stabilnych regulacji i długoterminowej strategii.
„W 2023 roku Polska wydała 139 miliardów złotych na import paliw, więc tak wygląda w tej chwili sytuacja, jeśli chodzi o bezpieczeństwo i naszą niezależność w związku z tym, że jesteśmy w dużej mierze oparci na paliwach kopalnych. Węgiel nieuchronnie się skończy, bloki węglowe będą musiały być wycofane, w związku z tym inwestycja w morskie farmy wiatrowe to jest odpowiedź właśnie na bezpieczeństwo i na tę niezależność, która jest dziś tak bardzo ważna” – tłumaczył Janusz Bil, prezes Orlen Neptun.
„Jest to technologia odnawialna, która ma najwyższy czas wykorzystania spośród wszystkich technologii OZE, więc jest to gwarancja stabilnych dostaw energii elektrycznej” – dodawał Bil. Zdaniem ekspertów więcej offshore oznacza niższe ceny dla konsumentów w przyszłości.
„My dziś nie obiecujemy, że energia będzie tańsza, ale musimy dziś powiedzieć sobie tak: energia będzie i byłaby droższa, jeżeli nie będziemy inwestować w odnawialne źródła energii” – tłumaczył prezes Orlen Neptun.
Inwestycje w offshore wymagają jednak systemowych zmian. Eksperci podczas panelu wspólnie uznali, że potrzeba inwestować w magazyny, zmienić trochę paradygmat, redefiniować jak system energetyczny funkcjonuje. Do tego potrzebne są magazyny, odpowiednie zarządzanie popytem i taryfy dynamiczne.
Polska liderem offshore? To możliwe
Polska ma szansę stać się centrum kompetencji w morskiej energetyce wiatrowej, podobnie jak Dania czy Wielka Brytania. Szymon Kowalski z PSEW wskazywał na ogromny potencjał kraju.
„Przeprowadziliśmy badanie, które wykazało, że ten potencjał jest znacznie większy. To jest nawet 33 GW, które wydaje nam się, że jesteśmy w stanie osiągnąć w perspektywie roku 2050. Aby rozwijać przemysł wokół energetyki morskiej, musimy mieć jasno postawione cele” – mówił. Planowane 18 GW do 2040 roku to minimum, ale kluczowe jest długoterminowe planowanie.
„Nie da się zbudować przemysłu wokół energetyki morskiej w 5 minut, w 2 lata czy w 3 lata. Do tego potrzebujemy czasu i pieniędzy” – dodawał.
Polskie stocznie mają wieloletnie doświadczenie w budowie jednostek morskich i konstrukcji stalowych, co czyni je naturalnym partnerem dla rozwoju infrastruktury offshore. Równocześnie rośnie liczba specjalistów i firm inżynieryjnych, gotowych dostarczać nowoczesne rozwiązania technologiczne na potrzeby morskich farm wiatrowych.
„Mamy znakomitą bazę stoczniową, możemy rozwijać kompetencje w zakresie instalacji farm wiatrowych. Wydaje nam się, że to jest ten element, w którym możemy tak naprawdę stać się liderem w Europie” – tłumaczył Kowalski.
Prezes PGE Baltica, Bartosz Fedurek, podkreślał konkurencyjność offshore pod względem kosztów.
„Patrząc na raport Energy Outlook Międzynarodowej Agencji Energii z października 2024, offshore wind wypada bardziej konkurencyjnie, dużo tańszy niż konwencjonalne źródła energii, węgiel, gaz, a nawet w porównaniu do innych technologii OZE” – wyjaśniał.
Dodał, że technologia przynosi wartość polskiej gospodarce, choć wymaga stabilnych regulacji.
„Dobre regulacje, stabilność, przewidywalność – to są słowa, które zawsze w energetyce powtarzamy. Musimy upraszczać regulacje i zapewnić ciągłość procesu inwestycyjnego” – apelował.
Czas na szybkie decyzje
Eksperci wspólnie stwierdzili w trakcie konferencji, że Polska stoi dziś przed wyjątkową szansą, która może zdecydować o jej pozycji w europejskiej transformacji energetycznej. Morska energetyka wiatrowa wciąż czeka na realny impuls legislacyjny, który pozwoliłby przejść od zapowiedzi do faktycznej realizacji. I o ile technologia, kapitał i partnerzy są w zasięgu ręki, o tyle brakuje jednego – politycznej odwagi i konsekwencji w działaniu.
Apel ekspertów o pilne przyspieszenie prac nad regulacjami to nie pusty slogan. Czas gra tu kluczową rolę. Jak zauważył Kowalski, zorganizowanie aukcji dopiero w 2027 roku oznaczałoby niepotrzebne spiętrzenie inwestycji, ryzyko opóźnień i utraty płynności finansowej całego sektora. Tymczasem przeprowadzenie aukcji już w 2025 pozwoliłoby rozłożyć obciążenia inwestycyjne w czasie, dać rynkowi oddech i zwiększyć przewidywalność działań – a to, w energetyce, jest walutą równie cenną jak same megawaty.
Niestety, nieustanne przeciąganie decyzji, brak stabilnej ustawy offshore’owej i wyraźnej strategii działa jak ręczny hamulec. Polska ma potencjał, by stać się liderem morskiej energetyki wiatrowej w tej części Europy – ale lider nie może wciąż stać w blokach startowych.