Pomorskie miasteczko Łeba chce wykorzystać w najbliższych latach możliwości rozwojowe płynące z morskiej energetyki wiatrowej. To tutaj powstaną bazy serwisowe dla projektów morskich farm wiatrowych w ramach tzw. I fazy. Zmiany już dziś są widoczne, ale ambicje w urzędzie miejskim są dużo większe. O tym rozmawiamy z Agnieszką Derbą, burmistrz Łeby.
Patrycja Rapacka: Jakie szanse i możliwości oferuje Łebie morska energetyka wiatrowa?
Agnieszka Derba: Budowa baz serwisowych i morskich farm wiatrowych to ogromna szansa dla Łeby – zarówno gospodarcza jak i społeczna, co stale podkreślam. Mówimy tutaj między innymi o tworzeniu nowych miejsc pracy. Upatrujemy dużą szansę w tym, że firmy, które są obecne od kilku lat w naszym mieście i budują bazy serwisowe, będą korzystały z zasobów lokalnych przedsiębiorców, jak i z naszych mieszkańców.
Korzyści finansowe dla budżetu miasta pojawią się już niedługo, gdy bazy serwisowe zostaną oddane do użytku i rozpoczną swoją działalność. Będą to przede wszystkim korzyści z wpływów podatkowych. Dodatkowo, dzierżawimy jako gmina tereny dla bazy serwisowej O&M dla Baltic Power oraz PGE i Orsted. Poza tym, Equinor i Polenergia realizuje inwestycję na własnej nieruchomości, którą kupił od prywatnego przedsiębiorcy.
Mamy też pewność, że wzrośnie znaczenie naszego portu, który do tej pory był małą infrastrukturą morską. Dzięki budowie baz serwisowych i morskich farm wiatrowych, Urząd Morski i przedstawiciele lokalnej społeczności zauważyli potrzebę rozbudowy i modernizacji naszego portu.
Port w Łebie obsłuży budowę pierwszej polskiej farmy wiatrowej na morzu. Urząd Morski w Gdyni i Centrum Unijnych Projektów Transportowych podpisały umowę gwarantującą wsparcie w wysokości 190 mln zł na realizację zadań związanych z budową morskiego terminala serwisowego offshore w Łebie. To na pewno duża szansa na rozwój dla naszego miasta.
Poza tym, inwestycje portowe dają nam impuls do rozbudowy i modernizacji infrastruktury w naszym mieście. Myśląc strategicznie o tym, że być może będziemy obserwowali napływ nowych mieszkańców, a liczba ludności w Łebie będzie sukcesywnie się zwiększać, planujemy rozbudowę m.in. infrastruktury związanej z kulturą i sportem.
Co już właściwie się dzieje.
Obecnie jesteśmy na etapie przygotowania projektu budowy boiska piłkarskiego. Będzie to bardzo duży krok w kierunku rozwoju infrastruktury sportowej naszego miasta. Chcemy się skupić na tym, aby przyszłościowy napływ ludności do Łeby miał – poza pracą zawodową – stworzone warunki m.in. do spędzania w sposób aktywny wolnego czasu.
W tym momencie Łeba ilu posiada mieszkańców?
Łeba liczy dokładnie 3076 mieszkańców. Wiemy to precyzyjnie z danych, które uzyskaliśmy w trakcie wyborów prezydenckich. Niestety, statystyki są dla nas niekorzystne. GUS wskazuje, że jeśli ta tendencja spadkowa się utrzyma, to w 2040 roku w Łebie będzie tylko 1800 mieszkańców.
Jakie aktywności udało się już podjąć w związku z morską energetyką wiatrową?
Jakiś czas temu zaczęła się budowa baz serwisowych, pojawili się też inwestorzy. Jako miasto przygotowujemy się też do zmian związanych z morską energetyką wiatrową. Na pewno dużym efektem jest już na tym etapie rozbudowa portu – to naprawdę duża sprawa dla naszej społeczności. Myślę, że gdyby nie powstawanie baz serwisowych, nikt tak naprawdę nie zainteresowałby się tym, aby nasz port morski rozbudować i zmodernizować.
Mieliśmy z nim wiele problemów, które utrudniały funkcjonowanie żeglugi pasażerskiej – jednostki nie mogły wypływać w morze, a rybacy mieli trudności z nawigacją na tym akwenie z powodu nadmiernego falowania oraz zapieszczenia na wejściu do portu.
Pojawiają się też nowi inwestorzy, a co za tym idzie, szansa na stworzenie nowych miejsc pracy m.in. dla zainteresowanych mieszkańców. Z informacji, które do nas docierają wiemy, że mieszkańcy chcą się przebranżawiać i korzystać z różnego rodzaju kursów specjalistycznych.
Pozytywnym aspektem jest też to, że przyciągamy ludzi z doświadczeniem i wiedzą, którzy przyjeżdżają tu pracować w tych bazach. Będą mogli w przyszłości dzielić się swoją wiedzą i zdobytym doświadczeniem.
Jak ocenia Pani współpracę z inwestorami offshore wind?
Lokalnie współpracuje nam się dobrze z firmami offshore’owymi. Podmioty te są otwarte na dialog i współpracę. Widać, że inwestorzy chcą i zapraszają do współpracy. Chcą z nami rozmawiać, spotykają się z mieszkańcami, biorą udział w różnego rodzaju konsultacjach i akcjach informacyjnych.
Inwestorzy tworzą też projekty społeczne, angażujące naszych mieszkańców. Jedna z firm wyszła z projektem „Moc Bałtyku”, w którym nasi mieszkańcy mogli wziąć czynny udział i zrealizować swoje pomysły. Kolejny inwestor jest głównym sponsorem naszego Łebskiego Klubu Żeglarskiego. Jest to duża pomoc finansowa, która umożliwia funkcjonowanie klub i jego rozwój. Biorą też udział w takich wydarzeniach jak np. obchody Dnia Niepodległości, czy Dni Łeby.
To są naprawdę pozytywne działania. Mieszkańcy to widzą i doceniają, a my jako samorząd również to zauważamy, bo pomaga nam to realizować ambitne plany i unikatowe wydarzenia, atrakcyjne dla mieszkańców, jak i turystów. Myślimy również o zaangażowaniu inwestorów morskich farm wiatrowych w Festiwal Latawców, który jest organizowany w ostatni weekend sierpnia. To międzynarodowe wydarzenie w którym biorą udział uczestnicy min. z Malezji i z Tajlandii. Podsumowując, z inwestorami spotykamy się cyklicznie, widać chęć współpracy po obu stronach.
Jak mieszkańcy Łeby postrzegają morską energetykę wiatrową?
Zdecydowanie nie występują u nas większe protesty i głosy sprzeciwu. Czegoś takiego nie było od początku rozwoju projektów offshore wind w Polsce. Oczywiście, kiedy powstawała pierwsza baza, Baltic Power, na terenie gminnym, pojawiały się różne głosy. Na tym terenie były drzewa, które zostały wycięte, a w ich miejsce powstał budynek do obsługi morskich farm wiatrowych – z tego też powodu było pewne niezadowolenie społeczne. Należy podkreślić, że sama inwestycja była realizowana zgodnie z uzyskanym pozwoleniem oraz prawem budowlanym.
Generalnie, upatrujemy w offshore wind szansę na rozwój Łeby. Do tej pory zawsze była tylko turystyka i rybołówstwo, a rybołówstwo – nie tylko w Łebie, ale w całej Polsce – nie jest w dobre kondycji. Być może wydarzy się jakiś cud i nagle się odrodzi, ale nie wydaje mi się mając na uwadze trendy globalne.
Offshore to kolejna gałąź rozwoju, w której możemy uczestniczyć. Co ważne, daje ona możliwość pracy całorocznej dla lokalnego biznesu, czego w Łebie po roku 1996, odkąd zakończył działalność ZPiRM „Rybmorˮ, nigdy tak naprawdę nie było. Kiedy istniał ,,Rybmorˮ, który działał przez cały rok, zatrudniał około 350 osób, w większości mieszkańców miasta. Taki model funkcjonowania inaczej napędza rozwój społeczności i wprowadza stabilizację dla mieszkańców, jeżeli mają przed sobą perspektywę zatrudnienia i stałej pracy.
Jeśli chodzi o odbiór społeczny, nie spotykam się z negatywnymi opiniami. Gdy organizowane są spotkania, najczęściej przez Baltic Power czy Equinor, mieszkańcy przychodzą, jest zainteresowanie, rozmawiają z inwestorami. W stosunku do firm z branży offshore są duże oczekiwania od środowiska rybaków odnośnie rekompensat za brak możliwości połowów. Takie rozmowy i dialog między zainteresowanymi stronami trwa i jest w fazie końcowych uzgodnień.
Jakie są Pani plany jako burmistrza na najbliższe lata, jeśli chodzi o rozwój Łeby i obszary związane z offshore wind?
Na początku swojej kadencji skupiłam się na tym, oby odbudować pozytywne relacje z naszą lokalną społecznością. Jesteśmy małym miasteczkiem, jak wspomniałam, wcześniej liczącym niewiele ponad 3000 mieszkańców, którzy w większości figurują tylko w statystykach na papierze. Fizycznie poza okresem sezonu letniego Łebę zamieszkuje zdecydowanie mniej osób, bo wiele z nich mieszka poza Łebą.
Organizujemy jako miasto wiele eventów i imprez, również wspólnie z przedstawicielami firm offshore wind, właśnie po to, żeby odbudować i zintegrować tę społeczność. Zawsze wychodziłam i wychodzę z założenia, że możemy wybudować boiska, hale sportowe, kina, ulice, parki, skwery czy place zabaw, ale jeśli nie będzie tam ludzi, którzy korzystaliby z tych obiektów czy infrastruktury, to wszystkie te działania nie mają sensu.
Jeśli chodzi o strategiczne myślenie, chciałabym, żeby Łeba dalej była miastem turystycznym z niepowtarzalnym klimatem. Jesteśmy miasteczkiem z dużą ilością zieleni i przyrody. Słowiński Park Narodowy, Mierzeja Sarbska, obszar Natura 2000 – to nasze najcenniejsze przyrodniczo obszary, dla których odwiedzają nas tak licznie turyści. Łebę otacza piękna przyroda, która jest naszym największym atutem i na tym chcielibyśmy bazować.
Zdajemy sobie sprawę, że patrząc na polskie wybrzeże, za 5-10 lat Łeba może być unikatowym miejscem, jeśli chodzi o zachowanie przyrody i zieleni. Z jednej strony, w zachodniej części Łeby, za kanałem, powstaną bazy serwisowe i będzie rozwój gospodarczy – staniemy się ważnym uczestnikiem procesu pozyskiwania zielonej energii. Z drugiej strony miasta pozostaniemy unikatowi pod względem przyrody i jej walorów.
Chciałabym, żebyśmy jako gmina, miasto i samorząd intensywnie promowali naszych lokalnych artystów i przedsiębiorców. Abyśmy byli miasteczkiem, gdzie turysta dostrzeże potencjał lokalnego biznesu i z przyjemnością będzie do nas wracał.
Oprócz tego, bardzo chciałabym, żeby powstała infrastruktura sportowa i kulturalna, gdzie łebianie, oprócz tego, że ciężko pracują, będą mogli spędzać miło czas – czy to w hali sportowej, która jest obecnie remontowana, czy na nowym boisku, które planujemy zbudować.
Łeba generalnie jest marką samą w sobie i ma już swój wizerunek. Jest rozpoznawalna w całej Polsce. Często, gdy mówię, że jestem z Łeby, słyszę: „Tak, wiem, ruchome wydmy, Słowiński Park Narodowy”. Jeszcze raz podkreślę, że zależy mi najbardziej na odbudowaniu zaufania społeczności lokalnej. Jeśli będziemy emanować dobrą energią, to goście, którzy będą do nas przyjeżdżali, będą czuli, że Łeba i Łebianie ich serdecznie witają, że jest piękna, cudowna, a nasi mieszkańcy są życzliwymi ludźmi.
Jakimi elementami Łeba może przyciągnąć turystów w najbliższych latach? Być może nowych mieszkańców?
Takimi są na pewno walory przyrodnicze i turystyczne. Żeby zachęcić kogoś do przyjazdu do Łeby, wystarczy spojrzeć na zdjęcia z lotu ptaka – jak wygląda nasze wybrzeże w bliskim sąsiedztwie plaży. Sama plaża jest piękna, szeroka, z czystym i wyjątkowym piaskiem – czego nie ma nawet we Włoszech czy na innych pięknych plażach Europy.
Atmosfera panującej życzliwości również ma bardzo duży wpływ na postrzeganie naszego miasta i jego mieszkańców. Turysta, który przyjeżdża, czuje się tutaj jak w domu – ludzie są życzliwi i przyjaźni, czy to w piekarni, małym lokalnym sklepiku czy kawiarni.
Naszymi atutami bez wątpienia są atuty przyrodnicze, których w innych miejscowościach już zaczyna brakować. Ostatnio byłam w części zachodniego wybrzeża naszego kraju – są to też piękne miejsca, ale charakteryzują się czymś innym. Tam praktycznie w całości wybrzeże jest zabudowane dużymi obiektami hotelowymi.
Staramy się stworzyć warunki, żeby Łeba była atrakcyjna nie tylko w sezonie letnim. Nie wszyscy chcą wypoczywać w gwarze i hałasie – dużo osób chce przyjechać w kwietniu, maju czy we wrześniu, październiku, gdy wszystko się wycisza i jest spokojniej, gdzie naturę można dosłownie dotknąć.
Czy jako miasto mają Państwo konkretne plany, aby otworzyć Łebę na sezon całoroczny?
Takie działania i decyzje podejmujemy niemalże każdego dnia. Organizujemy wydarzenia, takie jak jarmark bożonarodzeniowy w grudniu, mamy lodowisko, które jest czynne przez cały sezon zimowy. Z kompleksowym remontem hali sportowej, która jest już na ukończeniu i boiska sportowego, też chcemy ruszyć, aby turyści i mieszkańcy mieli alternatywę dla spędzenia wolnego czasu i wypoczynku, gdy pogoda nie dopisuje i nie może iść na plażę.
Jesteśmy w trakcie prac nad koncepcją oraz gruntowną modernizacją kina Rybak, które ma stać się naszym Centrum Kultury Łebskiej. Dużo dzieje się również w aspekcie kulturalnym – nasza biblioteka miejska pod kierownictwem pani dyrektor Doroty Reszke bardzo prężnie działa w sferze szeroko rozumianej kultury. Mamy w naszym mieście również teatr „Trzeci Dzwonek”, w którym sami wystawiamy spektakle. W listopadzie organizowany jest również festiwal teatralny.
Pojawiają się też głosy, że warto skupić się na turystyce zrównoważonej. To jest trend, który wiele miejscowości wybiera, ale nie każda może z niego skorzystać, bo niektóre już się zabudowały lub funkcjonują w sposób, który utrudnia wprowadzenie zrównoważonej turystyki.
Dzięki temu, że mamy takie, a nie inne oblicze naszej natury – Słowiński Park Narodowy, obszary Natura 2000, Mierzeja Sarbska – wiem, że to będzie dla nas bardzo dobre rozwiązanie.
Pojawia się też często hasło „turystyka ornitologiczna”, ponieważ mamy bardzo dużo występujących na naszym terenie unikatowych gatunków ptaków. W Łebie prężnie działa Stowarzyszenie Pomorski Dom, które bardzo angażuje się w ochronę środowiska i przyrody. Skupia w swoich szeregach osoby, które już wcześniej były zaangażowane w badanie możliwość rozwoju turystyki ornitologicznej. To hasło pojawiło się już wcześniej, chcemy do niego wrócić i sprawdzić jakim dysponuje potencjałem taki rodzaj aktywności turystycznej.
Obecnie jesteśmy na etapie prac opracowania harmonogramu działań związanych z ubieganiem się o status uzdrowiska bądź obszaru ochrony uzdrowiskowej na terenie Gminy Łeba. Analizujemy możliwości i potrzeby w tym zakresie. Byłaby to ogromna szansa na realne wydłużenie sezonu letniego oraz stworzenie rynku pracy całorocznej w sektorze ochrony zdrowia. Łeba – Uzdrowisko funkcjonowałaby przez cały rok i przyciągałaby turystów – kuracjuszy niezależnie od sezonu letniego. Upatrujemy w tych działaniach wielką szansę na wykorzystanie potencjału, który drzemie w naszym miasteczku.
Dziękujemy za rozmowę.



