Sojusz nordycko-bałtycko-polski w obszarze energetyki kusi wizją niezależności i zielonej potęgi. Ale zamiast pytać, czy nas na to stać, zastanówmy się, gdzie są możliwości współpracy. Odpowiedź kryje się w odnawialnych źródłach energii i technologiach – pisze Mateusz Gibała, redaktor OffshoreWindPoland.pl, analityk rynków nordyckich i bałtyckich.
Pomyślmy o regionie jako mozaice możliwości. Kraje nordyckie wnoszą technologię i surowce – Norwegia ma gaz z Baltic Pipe, Szwecja i Finlandia oferują biomasę oraz energię jądrową na światowym poziomie. Dania specjalizuje się w offshore wind, który aż prosi się o wykorzystanie na Bałtyku. Litwa, Łotwa i Estonia, zrywając energetyczne więzi z Rosją, kierują się ku Zachodowi z niebywałą determinacją. Polska nie pozostaje w tyle – fotowoltaika i plany dotyczące wiatraków na morzu to dowód ambicji. Te elementy nie są rozrzucone bez ładu i składu. Połączone, mogą stworzyć system, który nie tylko uniezależni region od zewnętrznych dostaw, ale też uczyni go pionierem zielonej transformacji. Klucz leży w tym, by zamiast rywalizować, zacząć działać razem, wykorzystując to, co każdy wnosi na stół.
Szanse na współpracę daje energetyka
Wyobraźmy sobie Bałtyk jako pulsujące serce odnawialnej energii. Sieć farm wiatrowych rozciąga się od duńskich wybrzeży po polskie i bałtyckie wody – Dania dostarcza technologię i doświadczenie, Polska z Litwą, Łotwą i Estonią oferują przestrzeń i potencjał firm, przemysłu i usług morskich. Wspólny projekt rozkłada koszty, które w pojedynkę mogłyby przytłoczyć. Jeśli połączymy polskie plany wiatrowe z możliwościami sąsiadów, region mógłby produkować energię wystarczającą nie tylko na własne potrzeby, ale i na eksport. Wodór otwiera kolejne drzwi – Nordycko-Bałtycki Korytarz Wodorowy, spinający Gaz-System z fińskimi elektrolizerami, pozwala przesyłać zielone paliwo na południe Europy. Polska staje się wtedy tranzytowym węzłem, zarabiając na przepływie, podczas gdy kraje bałtyckie zyskują stabilność energetyczną. Kabel Harmony Link, łączący Polskę z Litwą, usprawni wymianę energii, eliminując straty i tworząc spójną sieć. Litwa już odczuła korzyści – po odcięciu się od rosyjskiej energii ceny prądu spadły, a wspólne projekty energetyczne, w tym OZE, mogą ten efekt pomnożyć. Biomasa z lasów Szwecji i Finlandii mogłaby zasilać elektrociepłownie w Polsce, zmniejszając zapotrzebowanie na węgiel.
Koszty są ogromne – łącznie budowa tej infrastruktury może pochłonąć od 50 do 70 miliardów euro w ciągu dekady, w zależności od skali i tempa realizacji. Ale unijne fundusze, takie jak te wspierające synchronizację Bałtów z Zachodem za 720 milionów euro, mogą złagodzić ciężar. Do tego dochodzą zyski: eksport energii i uwolnienie się od drogich paliw kopalnych, które kiedyś płynęły z Rosji.
Energetyczny Pakt Bałtycki
Pakt Bałtycki to nie utopia – to realna wizja regionu, który staje się samowystarczalny, zielony i odporny na kryzysy. Wystarczy przełamać silosowe myślenie i zrobić krok w stronę współpracy. Pakt może być fundamentem nowej jakości współpracy regionalnej.
Przykłady możliwych projektów obejmują m.in. bałtycką sieć morskich farm wiatrowych, międzynarodowe huby magazynowania energii, interkonektory, czy wspólne standardy dla prosumentów i społeczności energetycznych.
Kluczowym elementem jest przełamanie obecnych barier. Państwa bałtyckie często rozwijają swoje strategie energetyczne w izolacji. Tymczasem wspólna infrastruktura przesyłowa, zintegrowane planowanie inwestycji i spójne ramy regulacyjne mogłyby zrewolucjonizować regionalny rynek energii.
Taka inicjatywa wymaga jednak przełamania mentalności konkurencji na rzecz kooperacji – gdzie bezpieczeństwo energetyczne postrzegane jest jako dobro wspólne, a nie wyzwanie indywidualne dla każdego kraju.