10 lipca br. odbyło się kolejne posiedzenie Morskiego Zespołu Parlamentarnego. Tematem przewodnim dyskusji był rozwój polskiej bazy przemysłowej dla morskiej energetyki wiatrowej. W trakcie spotkania z ust wielu przedstawicieli branży padał postulat powołania pełnomocnika dotyczącego morskiej energetyki wiatrowej. Wśród polskich firm rośnie niezadowolenie w zakresie niewystarczającego zaangażowania polskich firm w rozwój projektów morskich farm wiatrowych na Morzu Bałtyckim, ale także braku wsparcia polskich podmiotów na globalnym rynku
Dominika Taranko, dyrektorka zarządzająca w Fundacji Wind Industry Hub wskazała, że morska energetyka wiatrowa to globalny rynek rozwijający ambitne cele. Polska jest wschodzącym rynkiem, a lokalne firmy chciałyby zaistnieć również jako producenci komponentów, dostawcy usług i różnego rodzaju produktów. Przy założeniu budowy 18 GW w morskich instalacjach wiatrowych, nakłady na te inwestycje w Polsce mogą wynieść średniorocznie 20 mld zł CAPEXu. Wskazała, że przez lata narosła frustracja w zakresie zaangażowania lokalnych podmiotów w projektach polskich i zagranicznych. W jej ocenie brakuje obecnie pośrednika, który mógłby koordynować ten obszar.
W 2021 r. UE opublikowała politykę przemysłową UE, w ramach których powstały takie dokumenty jak Wind Package, Critical Raw Material Act, oraz Net Zero Industry Act. Obecnie trwają prace nad aktem delegowanym Net Zero Industry Act, który będzie oblikowany na jesieni 2024 r. Taranko przekonywała, że Polska powinna aktywnie brać udział w pracach nad jej zapisami, w szczególności w zakresie kryteriów dla aukcji offshore wind. Szansą jest polska prezydencja w UE, gdzie polski głos może być wyraźniejszy. W Krajowym Planie Odbudowy (KPO) znalazły się dofinansowania do inwestycji w energetykę, ale nie ma środków wsparcia dla przemysłu net-zero.
Jakub Budzyński, prezes Polskiej Izby Morskiej Energetyki Wiatrowej (PIMEW) wskazał, że organizacja popiera postulat stworzenia strategii przemysłowej dla energetyki wiatrowej. Nakłady inwestycyjne do 2040 r. (CAPEX) mogą wynieść nawet 0,5 bln zł w fazie inwestycyjnej w rozłożeniu na ok. 20 morskich farm wiatrowych.
– Interes polskich firm jest dalece niezabezpieczony – podkreślił.
W ustawie offshore wind jest zapisany obowiązek składania sprawozdań z łańcuchów dostaw. Ten mechanizm jest „całkowicie sparaliżowany”. Adresatem jest Urząd Regulacji Energetyki, który z natury jest pozbawiony kompetencji z zakresie oceny merytroycznej łańcuchów dostaw. W ocenie Budzyńskiego, ten zapis powinien być zmieniony.
W trakcie realizacji I fazie doszło – w ocenie Budzyńskiego – do niepokojących „incydentów”, jak kontraktowanie chińskich komponentów. Kierunek chiński jest niepokojący, gdyż produkty mogą nie spełniać norm technicznych, ale też rodzi ryzyka ze względu na kierunek dostaw, w szczególności w zakresie napięć geopolitycznych.
Główny postulat branży jest związany z brakiem pełnomocnika na poziomie rządowym, ale ds. przemysłu energetyki wiatrowej, a nie samej energetyki wiatrowej. Chodzi o osobę, która „faktycznie zaopiekuje się skoordynowaniem rozwoju przemysłu morskiej energetyki wiatrowej i kierowaniem istotnego strumienia korzyści do polskiej gospodarki”. Zauważył, że kwestie związane z energetyką wiatrową są zabezpieczone już w formie dokumentów jak PEP2040.
Prezes PIMEW wskazał, że Polska powinna zaproponować pakiet rozwiązań wspierających gospodarczo polski przemysł, aby mógł realnie wstawać w szranki z bardzo dobrze spozycjonowanymi głównymi wykonawcami z Zachodu, które „pomijają celowo polskich dostawców”. Obecnie na polskim rynku są też główni dostawcy generalni, w tym morskich stacji transformatorowych (OSS) czy kabli morskich.
W kwestii dyskusji nad Net Zero Industry Act, powinien być dokładnie zdefiniowany termin „European content”, a polski sektor powinien mieć w nim znaczny udział.
Biznes offshore wind potrzebuje decyzji, a nie strategii
Ewa Kruchelska, przedstawicielka Pracodawców Pomorza i PIMEW, ale też wiceprzewodnicząca Rady nadzorczej CRIST, zauważyła, że Polska w ciągu ostatnich lat nie wykorzystała szans związanych z branżą morską, w tym w sferze LNG i FSRU w zakresie statków, co jest już też widoczne w sektorze morskiej energetyki wiatrowej.
– Nikt z nami, jako biznesem, nie rozmawia o statkach. Kto będzie transportował gaz do FSRU?– pytała podczas posiedzenia.
– Nie ma żadnego offsetu. Wiadomo, że jest naturalne, iż takie inwestycje realizuje się z firmami lokalnego kraju. Banki chętnie dofinansowują takie projekty. Przestańmy napędzać gospodarkę Korei Południowej – powiedziała.
Dodała, że biznes potrzebuje decyzji, a nie strategii.
„Fazę I w offshore wind oddajemy pod realizację obcemu kapitałowi, nie zabezpieczając local contentu”
– Co mamy w I fazie? Wiadomym jest, że większe doświadczenie mają w szczególności firmy skandynawskie i holenderskie, które od wielu lat próbują poukładać rynek pod siebie. Statki są już wyczarterowane od duńskiej firmy Cadeler, który zlecił budowę sześciu statków od Chin. Dlaczego nie u nas? Jako Crist jesteśmy jedyną stocznią, którą posiada kompetencje w zakresie statków dla offshore wind. Nie rozumiem tego. Stacja transformatorowa buduje się w Wietnamie. Kable będą dostarczyły Chiny. Local content w projektach wyniesie poniżej 10 %. 30 mld euro w fazie I pójdzie za granicę. O ryzyku braku statków dla sektora nie będą już mówiła. Zapłacimy za to jak za zboże, gdyż czarter statków rosnie rok do roku w strasznym tempie – wyliczała Kruchelska.
– Rozumiem strategię i potrzebę uporządkowania pewnych spraw, ale o strategii rozmawialiśmy 8-10 lat temu i nic z tego nie wynikło. My jako biznes potrzebujemy decyzji dzisiaj. I fazę można jeszcze uratować. Stocznia Crist buduje obecnie pięć CSOV-ików dla zagranicy. Dlaczego musimy dzierżawić od zagranicznych podmiotów, a nie możemy budować dla siebie? – mówiła.
Kolejnym kluczowym elementem jest też budowa statków do instalacji farm. Tych jednostek jest jeszcze mało w Europie i polski potencjalny statek może obsługiwać projekty europejskie. Przekonywała, że decyzja jest potrzebna już dziś, gdyż statek instalacyjny projektuje się rok, a trzy lata się buduje.
– Na dziś nie ma nawet definicji local content – powiedziała.
Zwróciła uwagę, że nie ma też metodologii liczenia łańcucha dostaw. Do local content zalicza się też podmioty z zagranicznym kapitałem, które rejestrują spółki w Polsce.
Wskazała, że trzeba wyznaczyć polskiego armatora, który będzie zamawiał statki. Pieć lat temu w stoczni Crist prawie wybudowano jack-up, ale decyzja została cofnięta. Nie ma środków dla przemysłu.
– Rozumiemy, że celem jest wybudowanie farm wiatrowych, ale celem powinna być też polskość farm wiatrowych – powiedziała.
Głos rządu
Jacek Karnowski, wiceminister funduszy i rozwoju regionalnego wskazał, że został już odblokowany Krajowy Plan Odbudowy (KPO) oraz przeprowadzono rewizję, która umożliwia „budowę w końcu miejsca dla portu instalacyjnego w Świnoujściu, czy też mamy za chwilę budowę portu instalacyjnego w Gdańsku”. Port w Ustce, Łebie i Darłowie mają otrzymać także środki na cele związane z morską energetyką wiatrową.
– Zaczęliśmy już rozmowę z koncesjonariuszami, bo to oni jednak zamawiają poszczególne rzeczy jak statki, ale musimy pamiętać, że działamy w UE, jeżeli mówimy o europejskim contencie – powiedział.
„Na pewno będziemy działać, by doprowadzić do pewnych modyfikacji związanych z polityką offshore’ową”.
-Jesteśmy w kontakcie z marszałkami woj. pomorskiego i zachodniopomorskiego – poinformował.
Wiceminister klimatu i środowiska Miłosz Motyka zadeklarował, że resort będzie uświadamiać na każdym możliwym etapie decyzyjnym, jak bardzo wrażliwa jest materia związana z zaangażowaniem polskich firm w projektach offshore wind. Zgodził się z postulatem powołania pełnomocnika dotyczącego morskiej energetyki wiatrowej. Jesienią ma pojawić się nowelizacja ustawy offshore wind. W planie jest także doprecyzowanie definicji „local content”.
„Państwa rekomendacje będziemy realizowali, natomiast pewnie będzie to czas kolejnych jesiennych miesięcy, jeśli chodzi przygotowanie pod nowelizację. Czujemy tę presję i jesteśmy do tego przygotowani. Po ustawie prosumenckiej, ustawie wiatrakowej na lądzie, nowelizacja ustawy offshore’owej też ważna będzie”.
– Zgadzam się co do pełnomocnika, czy to będzie osoba bezpośrednio wskazana przez resort klimatu, może Ministerstwo Rozwoju – śmiało. Tutaj koordynacja może być jeszcze lepsza i powinna być lepsza. Jeżeli jest takie oczekiwanie ze strony inwestorów, branży, ze strony tych, którzy faktycznie się tym zajmują, to musimy to zrobić, bo ucieknie nam gigantyczna szansa na rozwój naszego dużego łańcucha dostaw, przemysłu – dodał.
Wskazał, że jeżeli Polska ma odbudowywać przemysł, to najpierw powinna skorzystać ze środków unijnych. Takiej pojawiają się m.in. w Krajowym Planie Odbudowy.
„Jeśli chodzi o te wskazania związane z local contentem, będziemy się starali doprecyzować na poziomie ustawowym dość sztywniej, oraz żeby zapisy były zgodne z prawem europejskim”.
Przeczytaj szczegółową RELACJĘ.
Potrezeebne spojrzenie przyszłościowe – nadciąga II i III faza
Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW) powiedział, że „rzeczywiście sytuacja nie jest taka zła”, jeżeli chodzi o realizację projektów pod kątem bezpieczeństwa energetycznego. Wyjaśnił. że projekty I fazy mają na zadanie wypełnienie luki w generacji technologicznej, obecniej w Polsce opartej na węglu. Dodał, że na I fazie „świat się nie kończy”, gdyż w planie jest II i III faza.
– Przed nami kolejne fazy. Uważam, niestety, że dzisiaj z perspektywy czasu, bowiem jest lipiec roku 2024, druga faza tych projektów, przynajmniej początek, jest zagrożona bez pilnego przygotowywania projektów ustaw, zmieniających ustawę dotyczącą morskiej energetyki wiatrowej – mówił Gajowiecki.
Część projektów jest już w trakcie dewelopmentu, czyli ogromnych nakładów setek milionów złotych, a inwestorzy stoją przed trudnymi wyborami, czy je kontynuować, ponieważ nie ma ciągłości legislacyjnej wynikającej z konieczności zmiany ustawy. Gajowiecki przedstawił trzy postulaty. PSEW wnosi o ustalenie adekwatnej ceny maksymalnej dla aukcji w 2025 r. dla projektów właśnie offshore, czyli tych które są wyjątkowo daleko oddalone od brzegu i wymagają pewnego rodzaju specjalnego traktowania, co jest bardzo ważne z perspektywy również bezpieczeństwa energetycznego kraju i ciągłości zastępowania bloków wypadających bloków węglowych.
Drugi postulat dotycz zmian legislacyjnych, które umożliwiłyby przeprowadzenie aukcji w 2025 r. w sposób skutecznie. Trzeci postulat dotyczy zmian w nowelizacji ustawy offshore wind, w szczególności z zakresie nakładania kabli czy rozruchów technologicznych morskich farm wiatrowych.
– Do dzisiaj nie ma tego projektu w wykazie prac. Dopiero planowany jest na jesień i z perspektywy branży jest to zdecydowanie za późno. Wiemy, że te procesy muszą też odpowiednio trwać. (…) Nie możemy tutaj z perspektywy branży pozwolić na tego rodzaju opóźnienia, ale kluczowa wydaje nam się dzisiaj decyzja polityczna w sprawie właśnie przeprowadzenia aukcji w 2025 r. – mówił.
„Jeżeli nie będzie zmian ustawowych, to 2025 r. – zapewniam państwa – całe te spotkanie odnośnie łańcucha dostaw nie ma żadnego sensu, bo nie będzie żadnego łańcucha dostaw i koniec. To jest powiązane i bardzo istotne dla całego łańcucha dostaw, aby znać jakiekolwiek harmonogramy i możliwość ofertowania – powiedział.
Organizacja ma już mieć przygotowaną propozycję rozwiązań legislacyjnych.
Spojrzenie lokalne
Stanisław Szultka, Dyrektor Departamentu Rozwoju Gospodarczego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego podkreślił, że jeżeli Polska chce rozwijać 18 GW w offshore wind, to oprócz transformacji energetycznej, powinna pojawić się też wartość dodana dla lokalnych mieszkańców. Podkreślił, że to wymaga koordynacji, ale nie tylko na poziomie ministerstw, ale wszystkich instytucji uczestniczących. Pełnomocnik powinien mieć realne wpływ, dlatego nie powinien działać przy ministerstwie, a „pod premierem”. W jego ocenie także potrzebna jest strategia, ale jest trochę za późno.
„Nie chodzi tylko o energię, ale też transformację przemysłową”.
Beata Koniarska, Radna Sejmiku Województwa Pomorskiego, podkreśliła, że samorzą pomorski traktuje energetykę i offshore bardzo poważnie.
– My też uznajemy, że bardzo ważnym jest powołanie osoby, z którą będziemy mieli bezpośredni kontakt. Zdajemy sobie sprawę, że jest duże rozdrobnienie interesariuszy odnośnie tego wielkiego projektu. Również spotkaliśmy się na naszym terenie po to, żeby znaleźć taką grupę, która będzie mówiła jednym głosem i chcielibyśmy mieć taką osobę do właśnie kontaktu bezpośredniego z premierem, gdzie będziemy mogli rzeczywiście adresować te najważniejsze rzeczy – mówiła.
Paweł Weiner, prezes MAG Offshore, wskazał, że biznes oczekuje, iż rząd będzie podejmował decyzję szybkie, a nie planował podejmowanie tych decyzji.
– Stoimy u progu budowy I fazy polskiego offshore wind. MFW Baltic Power będzie realizowana i już we wrześniu zjeżdża się zespół holenderskiej firmy Vand Oord na wyspę Bornholm, zamiast do Świnoujścia, do terminalu instalacyjnego. Orlen nie zdążył zbudować tego terminalu i na wszystkich opłatach tonożowych i zawinięciach statków niestety skorzysta Dania i Port Roenne– powiedział.
Na dniach ma być podjęta decyzja w zakresie rozbudowy terminala T5 w Gdańsku.
– Mamy nadzieję, że ta decyzja zapadnie tak samo, jak uruchomienie finansowanie budowy falochronów w porcie zewnętrznym w Gdyni. Wiem, że została wybrana najtańsza oferta. Wiemy, że pieniądze czekają na koncie Portu Gdynia, ale nie ma jeszcze decyzji w zakresie podpisania realizacji tej inwestycji – powiedział.
Zauważył, że pierwsze elementy trafostacji lądowych (po 350 ton) będą przeładowywane w porcie Władysławowo, czyli w jedynym porcie, który nie uzyskał finansowania i żadnego wsparcia. W ciągu 5-10 lat przy takiej eksploatacji tego portu nabrzeża nie wytrzymają i ulegną zapadnięciu lub zawaleniu.
Firmy oczekują wsparcia w przygotowaniu regulacji w zakresie tworzenia local contentu, wsparcia ze strony rządu (np. podatkowych) w zakresie łączenia się w konsorcja z firmami zagranicznymi. Zwrócił uwagę, że władze innych krajów dbają o lokalne firmy.
– W 2016 r. realizowaliśmy badania dla przyłącza kabla eksportowego niemieckiej farmy wiatrowej Arkona. Wyobrażają sobie państwo, że w 2018 r. regulacje w Niemczech zostały zmienione w taki sposób, że jako polskie statki nie mogliśmy korzystać z niemieckich portów, a niemiecka policja w trakcie kontroli naszych statków pracowała i komunikowała się tylko w języku niemieckim. Więc pomimo tego, że jesteśmy w UE pewne narzędzia istnieją i możemy nauczyć się z nich korzystać – powiedział.
Krzysztof Stopierzynski z Baltic Diving Solutions wskazał, że problemy były widoczne już przy budowie gazociągu Baltic Pipe, zlecając kompleksowe usług zagranicznym firmom.
– Jesteśmy na najlepszej ścieżce, że się spotkać za następne 4 i 5 lat i zastanawiać się, czemu nie mamy statków na II fazę. n=Nie uczymy się na tych błędach – powiedział.
„Działamy za granicą i to pozwala nam przejść do przodu. Aktualnie przygotowujemy się i przeszliśmy inspekcje. W przyszłym tygodniu prawdopodobnie wchodzimy na największą farmę wiatrową na świecie Dogger Bank – powiedział
„Jesteśmy najlepsi dla najtrudniejszych klientów na świecie, a tutaj ciągle musimy po prostu udowadniać i walczyć o swoje. To jest strasznie frustrujące i męczące. Potrzebujemy bardzo mocno na pokładzie ministra gospodarki morskiej”
Wskazał na niejasność procedowanych regulacji, np. rozporządzenia w sprawie marynarzy czy zmian definicji żeglugi krajowej, w efekcie których zaszkodzono polskim firmom, ale nie zagranicznym.
Janusz Czajkowski, przewodniczący Rady PIMEW, powiedział że dobre ekonomia różni się od złej tym, że jest długoterminowa. Zwrócił uwagę, że łańcuch dostaw jest w tej chwili kierowany na firmy zagraniczne, co stwarza ryzyko w rzeczywistość w zakresie ucieczki wiedzy i kadr z Polski.
– Gdy statki nie są zamawiane w polskich stoczniach, są budowane w stoczniach koreańskich lub chińskich. Wtedy polscy inżynierowie wyjeżdżają na nadzory czy do inne pracy. Chcielibyśmy faktycznie zabezpieczyć wiedzę i technologię w Polsce, żebyśmy na koniec mogli faktycznie tą krytyczną infrastrukturę państwa jaką jest energetyka, nadzorować. W tej sytuacju musimy tych ludzi ściągnąć z zagranicy – powiedział.
Problem braku kadr nie ustaje
Oliwia Mróz-Malik z PSEW przekonywała że Polska potrzebuje przede wszystkim rąk do pracy i ludzi o odpowiednich kompetencjach, wiedzy i umiejętnościach.
– Nad tym też powinniśmy się wspólnie zastanowić z ministrem Wieczorkiem i z minister Nowacką. Przede wszystkim co zrobić, aby te wąskie gardło również wykluczyć. Jest to obecnie jedno z większych problemów identyfikowanych w naszej branży– powiedziała.
Brakuje gospodarskiego podejścia
Marisz Witoński, wiceprez PIMEW, wskazał, że obecnie brakuje na poziomie operacyjnym właściwego gospodarskiego podejścia i kontroli operacyjnej ze strony właścicieli tematów, które rozdysponowanowa w ramach działów administracji rządowej. Zwrócił, że polska resortowa od płota do płota widzi tylko swoje interesy.
-Na razie morską energetykę wiatrową mamy jedynie w polityce energetycznej państwa, stąd twierdzę że my te cele zrealizujemy, natomiast czy zrealizujemy cel w zakresie budowy przemysłu budowy polskiego potencjału gospodarczego? Ten cel jest zagrożony, dlatego że nie ma resortu, który się tym zajmuje – powiedział.
„Nie ma resortum który byłby w stanie taką kompleksową interdyscyplinarną strategię stworzyć, dlatego jest potrzebne stanowisko pełnomocnika nie ds. energetyki morskiej na morzu, tylko ds. przemysłu morskiego i przemysłu morskiej energetyki wiatrowej”.
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Rozpowszechnianie artykułu jest możliwe tylko za zgodą wydawcy BlueGreen Content Studio.