Rozmawiamy z Anitą Kuliś, prezeską polskiej firmy doradztwa środowiskowego Sotis Advisors. Nasza rozmówczyni to doświadczona ekspertka w zakresie wymagań środowiskowych dla strategicznych inwestycji energetycznych i infrastrukturalnych. Pod jej kierownictwem firma jako jedna z pierwszych w Polsce przełamała dominację zagranicznych korporacji w zakresie przygotowania kluczowych dokumentów dla największych projektów, w tym morskiej energetyki wiatrowej. Jak podkreśla Anita Kuliś, rzetelna dokumentacja to nie tylko gwarancja ochrony miliardowych inwestycji, ale też budowa zaufania instytucji finansujących. Polecamy lekturę wywiadu.
Patrycja Rapacka: Przeszła Pani drogę od specjalistki środowiskowej do strategicznej doradczyni przy największych projektach infrastrukturalnych. Gdzie zdobyła Pani to unikalne doświadczenie?
Anita Kuliś: Zaczynałam od przygotowania raportów oddziaływania na środowisko oraz kart informacyjnych przedsięwzięć, głównie dla projektów drogowych i kolejowych. Wcześniej pracowałam też w parku narodowym, co ugruntowało moje prośrodowiskowe podejście. Z czasem, budując zespoły specjalistów, zaczęłam pracować dla sektora przemysłowego i energetycznego, w tym jądrowego i obecnie morskiego. Pracowałam także przy projektach wodnych, lotniskowych i wydobywczych. Dziś razem z moim zespołem wspieramy kluczowe inwestycje w kraju i zagranicą.
Czym dokładnie zajmuje się Sotis Advisors w sektorze energetyki?
Od początku specjalizujemy się w przygotowaniu dokumentacji zgodnej z wymaganiami instytucji finansujących. Pracujemy dla projektów z zakresu morskiej i lądowej energetyki wiatrowej, fotowoltaiki, wodoru, przemysłu, a nawet energetyki jądrowej.
Zyskaliśmy uznanie jako pierwsza polska firma przygotowująca dokumentację dla projektów o najwyższym poziomie złożoności (tzw. kategoria A), zwykle obsługiwanych przez międzynarodowe korporacje. Często jesteśmy angażowani do „ratowania” projektów, gdzie inne zespoły nie poradziły sobie z zadaniami. Obecnie opracowujemy m.in. Plan Odbudowy Źródeł Utrzymania (ang. Livelihood Restoration Plan – LRP) dla jednej z dużych inwestycji offshore wind w Polsce – pierwszy tak kompleksowy dokument zlecony małej polskiej firmie, a nie dużej korporacji.
Dlaczego dokumentacja bankowa jest tak ważna?
Nawet największe firmy nie są w stanie finansować inwestycji samodzielnie, potrzebne są kredyty opiewające na miliardy złotych. Banki inwestycyjne mają bardzo wysokie wymagania społeczne i środowiskowe. Dokumentacja musi wykazać, że projekt jest przygotowany pod względem zarządzania ryzykiem. W polskim prawodawstwie aspekty społeczne są ograniczone – głównie do oddziaływania na zdrowie ludzi poprzez emisję hałasu, czy zanieczyszczeń do powietrza. Banki inwestycyjne oczekują znacznie szerszej analizy. Naszym zadaniem jest więc uzupełnianie luk między przepisami krajowymi a wymaganiami banków inwestycyjnych.
Jakie konkretnie dokumenty powstają w takim procesie?
Najpierw wykonywana jest analiza luk (ang. gap analysis) lub szersze badanie Enironmental and Social due diligence, czyli badanie zgodności aspektów środowiskowych i społecznych, które pozwala zidentyfikować luki. Następnie opracowywane są szczegółowe dokumenty bankowe. Może ich być bardzo dużo dla jednego projektu. Im większy i potencjalnie bardziej oddziałujący projekt, tym więcej ich trzeba przygotować. Często takim nadrzędnym dokumentem, wymagającym opracowania jest Plan zarządzania i monitorowania środowiskowego i społecznego (ang. Environmental and Social Management and Monitoring Plan – ESMMP). W nim właśnie zawarte są informacje jak projekt będzie zarządzany, monitorowany i raportowany, na którym etapie projektu muszą być dodatkowo opracowane inne polityki, plany, dokumenty, oraz kto jest za nie odpowiedzialny np. inwestor czy wykonawca robót budowalnych.
Kolejnym takim dokumentem jest Plan zaangażowania interesariuszy (ang. Stakeholder Engagement Plan – SEP), który w Polsce nie jest opracowywany. To plan różnego rodzaju działań komunikacyjnych, informowania zidentyfikowanych instytucji, organizacji i osób, które mogą być zainteresowane realizacją projektu albo znajdować się pod jego wpływem: korzystnym i niekorzystnym. Dokument ten obrazuje jak inwestor będzie współdziałał ze społecznością lokalną, organizacjami społecznymi, czy administracją państwową. I co istotne, zawiera on mechanizm składania skarg i wniosków. Każdy może z niego skorzystać, także anonimowo.
Innym przykładem jest Plan zarządzania ruchem pojazdów (ang. Traffic Management Plan – TMP), który pokazuje gdzie, jak, na którym etapie budowy będą pracowały maszyny, jak najbliższa zabudowa będzie zabezpieczona, zwłaszcza gdy w pobliżu są szkoły czy przedszkola.
Z punktu widzenia morskich farm wiatrowych, jednym z kluczowych dokumentów jest Plan odbudowy źródeł utrzymania (LRP), opracowywany dla komponentu offshore’owego i onshore’owego, związany między innymi z wypłatą odszkodowań dla rybaków.
Do tego dochodzą dokumenty dotyczące bioróżnorodności, ochrony zabytków, zdrowia i bezpieczeństwa, a także raporty monitorujące.
Czy można powiedzieć, że uzyskanie finansowania to forma certyfikacji jakości projektu?
Tak, to świadczy o tym, że projekt spełnia najwyższe światowe standardy. To również potwierdzenie, że inwestor jest gotowy do podejmowania bardzo dużych wyzwań i będzie je realizował zgodnie z najlepszymi standardami.
Jak wygląda przygotowanie takiej dokumentacji?
Zależy od skali projektu i jego możliwego oddziaływania. Dla obszaru offshore wind to szczególnie trudny i skomplikowany proces.

Przygotowanie dokumentacji „bankowalnej” to de facto badanie ryzyk jego finansowania, które odbywa się często na wielu poziomach – środowiskowym, społecznym, finansowym, technicznym, prawnym. Inwestor musi pokazać i udowodnić bankom, że jest z każdego punktu widzenia przygotowany do realizacji inwestycji. Nie ma jednego banku, który byłby w stanie sfinansować samodzielnie taką inwestycję i podjąłby takie ryzyko. Są to najczęściej konsorcja kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu banków w różnych procentach udziału. Najbardziej wymagające standardy narzucają m.in. Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (ang. European Bank for Reconstruction and Development – EBRD) i Międzynarodowa Korporacja Finansowa (ang. International Finance Corporation – IFC).
Gdzie widzi Pani największe luki kompetencyjne?
Nie w środowiskowych aspektach, ponieważ tu mamy dobrych ekspertów, którzy zajmują się tym obszarem od lat, często w mniejszych firmach, takich jak nasza. Problemem jest sfera społeczna, gdzie brakuje specjalistów, którzy rozumieją wymagania bankowe i są dla nich wiarygodni. W Polsce, nie mamy specjalistów odpowiedniego formatu, którzy byliby w stanie przygotować samodzielnie takie dokumenty i byliby wiarygodni dla banków. My także w tym zakresie współpracujemy z doświadczonymi ekspertami międzynarodowymi w realizacji projektów „bankowalnych” na całym świecie.
Na czym polegają społeczne wymagania banków?
Najprościej ujmując, wymagania społeczne są ujęte w takich dokumentach jak Plan odbudowy źródeł utrzymania (LRP). Samo przygotowanie nie jest problematyczne, jednak czasochłonne. Kluczowe jest zrozumienie specyficznych wymogów bankowych i znajomość wszystkich regulacji, dobra znajomość projektu, więc przygotowanie takiego dokumentu trwa kilka miesięcy. Za przygotowaniem takiego planu leży cały szereg decyzji, które muszą być podjęte. Muszę podkreślić, że praca nad taką dokumentacją nie wygląda tak, że kilka osób usiądzie i przygotuje opracowanie po rozmowie z kilkoma rybakami. To kompleksowy, długotrwały proces, wymagający podejmowania szeregu decyzji także na szczeblu zarządu firmy. To nie tylko przygotowanie dokumentu, to też przygotowanie organizacyjne inwestora, to w końcu koszty które muszą być ujęte w budżecie, to ogrom raportowania i wywiązywania się z podjętych zobowiązań.
Jak układa się współpraca z rybakami w projektach offshore wind?
Nie jest łatwa, ale jest konieczna. Rybacy stoją przed koniecznością adaptacji do nowych warunków. Każda duża zmiana wymaga czasu na przystosowanie się, podobnie jak transformacja energetyczna, wymaga czasu na przestawienie produkcji energii na inne tory. Wciąż brakuje regulacji państwowych, więc inwestorzy muszą tworzyć własne systemy rekompensat dla rybaków. Nie ma idealnych rozwiązań i nigdzie ich nie ma. Rybacy czasami powołują się na tzw. system francuski wypłaty rekompensat, w ramach którego pieniądze trafiają do organizacji rybackich, gmin i ratownictwa morskiego. Ale ten system obejmuje tylko farmy wiatrowe położone w strefie do 12 mil morskich od brzegu. Inwestorzy farm wiatrowych zlokalizowanych dalej od brzegu płacą pieniądze do skarbu państwa. Gdyby ten system został zaimplementowany w Polsce, to rybacy nie otrzymaliby z tego tytułu żadnych odszkodowań, bo farmy wiatrowe na Bałtyku zlokalizowane będą w strefie powyżej 12 mil morskich od brzegu. I tak, część rybaków chce rozmawiać z rządem, inni wolą porozumieć się bezpośrednio z inwestorami. Środowisko jest podzielone, co nie ułatwia sprawy.
Jak działa tymczasowy system rekompensat?
System tymczasowych rekompensat został wdrożony jako rozwiązanie przejściowe na czas realizacji inwestycji, w warunkach braku krajowych regulacji prawnych w tym zakresie. Jego podstawowe założenia obejmują dobrowolne zobowiązania inwestora. Jedno z nich m.in. zakłada, że jeśli przyszłe regulacje państwowe przewidzą wyższe rekompensaty, wtedy inwestor dopłaci różnicę. Jeśli niższe – nie odbierze wypłaconych środków. System tymczasowych rekompensat obejmuje także segment rybołówstwa rekreacyjnego.
Jakie są Państwa doświadczenia w obszarze pozostałych technologii, np. energetyki jądrowej?
Pracujemy przy due diligence dla działających elektrowni jądrowych w Europie, projektach w Azji, a także analizach dla małych reaktorów modułowych (ang. Small Modular Reactors – SMR). Współpracowaliśmy również z polskimi instytucjami zajmującymi się gospodarką odpadami promieniotwórczymi. Niestety, więcej prac wykonujemy za granicą niż w Polsce.
Jakie są plany Sotis Advisors?
Od początku naszej działalności, czyli od 2020 r., budujemy zespół ekspertów gotowych do pracy przy projektach międzynarodowych. Chcemy, aby nasi specjaliści bez kompleksów uczestniczyli w najtrudniejszych przedsięwzięciach. Pomysłów nam nie brakuje – jedynie czasu. Kto wie, co ciekawego się wydarzy jeszcze w tym roku lub za rok?
Kto może dołączyć do zespołu Sotis Advisors?
Stawiamy na interdyscyplinarność. W naszym zespole mamy m.in. geomorfolożkę, prawnika, zoolożkę, geografkę, specjalistów GIS, ekspertów ds. środowiskowych i społecznych, eksperta ds. rybołówstwa, eksperta ds. przesiedleń, architektów krajobrazu. Liczy się otwarty umysł. Mamy ludzi o spojrzeniu strategicznym, ale też osoby zwracające uwagę na detale – łączenie tych kompetencji jest najcenniejsze. Odpowiedzialność, samodzielność i gotowość do ciągłej nauki są kluczowe. Umiejętność podejmowania decyzji oraz brania za nie odpowiedzialności, przyznania się do błędu – najlepiej jak najszybciej, bo wtedy jeszcze można coś zaradzić. Przez cały czas pojawiają się nowe wymogi, nowe obszary, które trzeba uzupełniać. Uczymy się stale, tak jak Polska uczy się realizacji największych inwestycji w sektorze energetyki i przemysłu. To jest gra zespołowa, nie uprawniamy spychania odpowiedzialności na innych. Mam nadzieję, że nie zniechęciłam.
Dziękuję za rozmowę.
[…] takiej dokumentacji, a także o współpracy z rybakami w projektach offshore wind? Dumni polecamy lekturę całego wywiadu. Trzeba i […]